Obrazek z dzieciństwa
W niedzielne popołudnie po uszy, z wypiekami
Pokoleniowo zaczytani
- Szła praca od podstaw
Przy lampce cicho syczącej
Wieczorem późnym, w teatrze cieni
Tuż pod Grottgera rycinami
Doprawdy skąd Czytelnia taka ?
Czytało się pokoleniowo
Babka Głowacka, po Prusie ambicje
I parantele
Dziadek przy oknie z oczkiem w ręku
Przy Lalce, to z Dziurdziami
Matka z westchnieniem w kuchni
Nad Wierną Rzeką odpoczywająca
Ja bardziej kosmopolitycznie
Pomiędzy Maćkiem z Bogdańca
A Indianami
Brat z kolegami urwał się na wojnę…
O błogie wakacyjne lektury
Wśród podwórkowej Amazonii
Pod szumiącymi nawami lipca
Słodkie stronice plamione plackiem jagodowym
Gejzerami sezonowych soków…
Ale bywało
- Straszno złowrogo
Nocą styczniową
Za domu ledwie cienką ścianą
Za ledwie krotką ścianą chwili
Nocą styczniową
- Śnieg mróz, na trwogę puszczyk huka
I pędzą konie, kolby tłuką
Otwierać
To kozacka sotnia
Na Sybir, Matko Przenajświętsza
Nie pozwól i nie dopuść
Dzieci ochroń…
Mój Boże… to pamiętam ?
Malec - koluszko w tym łańcuchu
Wpięty pomiędzy opowieści starszych
- Na jakim krańcu świata
Po ilu wiorstach czasu
Ja to pamiętam ?
Nie chodźcie nocą przez Żółtą Górkę
Tam trupy…
Duchy z Powstania jeszcze straszą …