Jan Kaczmarek 1945-2007
Godność
Gdzie nasza godność starej daty,
kto ją pamięta, gdzie jej ślad?
Jaki zastąpił ją normatyw?
Jaki załatwił ją szach mat?
Bo żyła z nami i płakała,
nieraz nam ratowała twarz
i tak nas ładnie osłaniała
jak przed wichurą szczelny płaszcz!
Gdzie nasza godność z kart powieści
ku pokrzepieniu serc i dusz,
jak mogliśmy ją tak zbezcześcić,
że wcale nie zachwyca już.
Czy moc straciła, czy zwietrzała
jak traci zapach zwiędły kwiat?
Może wspólniczka ją wydała
lub honor, jej bliźniaczy brat.
(…)
Może ktoś ukradł nam ją sprytnie,
licząc na szybki, czysty zysk,
gdy się wróblowi skrzydła przytnie
to potem szybko stula pysk!
Tak zmizerniała nam i schudła,
by ją uleczyć - to by dziś
trzeba się wracać aż do źródła,
lecz komu by się chciało iść?
Lecz trzeba wracać wciąż do źródeł,
choć wiary w sens powrotu brak,
choć perspektywy mdłe i chude,
choć gorzki dziś nadziei smak!
Póki się tli iskierka życia,
dopóki w żyłach płynie krew,
nasz syzyfowy model bycia
ma karkołomny, ale sens!